Pisać o „Tajemnicach lasu”, to jak
pisać o gigantycznej hydrze o sześciu głowach, połyskującej łusce, ogonie
długim na kilkanaście metrów i wielkimi, zielonymi ślepiami. Dlaczego? Bo ten
film to definicja superprodukcji - pięćdziesiąt milionów budżetu, gwiazdorska obsada,
uznany reżyser (Rob Marshall), dwadzieścia nominacji (w tym trzy do Oscara).
Można jeszcze wypatrywać Heraklesa, który owej hydry pozbawi głowy, ale próżno
czekać. „Tajemnice lasu”
zachwycają na każdym kroku.