Polski film „Kler” Wojciecha Smarzowskiego w ciągu ostatnich dwóch lat wywołał i nadal wywołuje liczne kontrowersje. Oprócz tego, przez długi czas pobijał rekordy oglądalności. W zależności od światopoglądu, przekonań politycznych może przypaść do gustu lub też nie.
Pierwszy raz pojawił się na ekranach kin w roku 2018 wraz z aktorami takimi jak Robert Więckiewicz, Jacek Braciak, Arkadiusz Jakubik czy Joanna Kulig, a scenariusz został napisany przez Wojciecha Rzehaka. Reżyser wykazał się odwagą i pokazał, że nie boi się tematów tabu ani kontrowersji i negatywnych ocen.Ekranizacja przedstawia w
dość negatywny sposób zachowania polskich księży i ukazuje ich życie. Opowiada
o tym, że kościół potrzebuje wielu gruntownych zmian, bo inaczej może
doprowadzić do tragedii na tle katolickim. Dobitnie pokazuje grzechy popełniane
przez księży takie jak np. alkoholizm, pedofilia. Fabułę rozpoczyna komediowa
scena, w której uczestniczy trzech księży: Kukuły (Arkadiusz Jakubik), Trybus (Robert Więckiewicz) oraz
Lisowski (Jacek Braciak). Ukazany jest romans z gosposią oraz udzielanie
sakramentów pod wpływem alkoholu. W dalszych etapach filmu możemy dostrzec
osobiste problemy księży, ich życie prywatne, rozdarcie wewnętrzne, negatywne
doświadczenia z przeszłości. W zasadzie cała produkcja poświęcona jest ukazaniu
kościoła w negatywnym świetle, wyolbrzymieniu grzechów, które faktycznie w
realnym świecie są popełniane, ale na pewno nie na taką skalę. Każda osobna
postać posiada pełną listę poważnych grzechów, które nigdy nie powinny być
popełnione przez nikogo, a już na pewno nie przez księdza. Finałowa scena
odgrywa bardzo ważną rolę i jest zwieńczeniem całej fabuły. Można zauważyć w
niej symbolizm i jest chyba najbardziej kontrowersyjną sceną z całego filmu.
Mimo przesyconej karykatury księży oraz zbyt częstego ukazania momentów,
w których popełniają grzechy, film
ratuje obsada aktorska oraz efekty specjalne. Trzeba przyznać, że aktorzy jak
zwykle dobrze poradzili sobie ze swoimi rolami. Szczególnie odznaczyli się ci
pierwszoplanowi, ale przede wszystkim Arkadiusz Jakubik. W każdej scenie spisał
się świetnie. W finałowej bardzo się wyróżnił. Jego postać natomiast w ciągu
tych kilku dni trwania akcji przeszła wielką metamorfozę. Zresztą, nie tylko on
się wyróżnił w tej scenie, ale również efekty, które wywołały u wielu osób
ciarki i dreszcze. Momentami przeszkadza jednak fabuła, w której zbyt szybkie
przeskakiwanie z jednego wątku do drugiego uniemożliwia „wczucie się” w treść.
Biorąc pod uwagę całość filmu, nie jest on
najgorszy, jednak niektóre momenty są wyolbrzymione, albo niedopracowane.
Podczas oglądania miałam wrażenie, że scenariusz został napisany przez osobę,
która posiada wiedzę książkową, a na pewno niepochodzącą z własnych obserwacji
lub doświadczeń. Reżyser sprawił, że podczas seansu można odczuć dużą odrazę
wobec kościoła. Próbował ukazać życie księży i grzechy przez nich popełniane,
aby uświadomić ludzi i ukazać wielkość problemu, jednak w wielu przypadkach
zrobił coś odwrotnego. Zbyt duże wyolbrzymienie sprawiło, że wiele osób nie
wzięło tego filmu na poważnie, a potraktowało go jedynie jako zwykłą rozrywkę
kinową. Smarzowski podjął w swojej produkcji bardzo ciężki i ważny temat, ale
według mnie nie poradził sobie z nim zbyt dobrze.
J. N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz