Muzyka - za Milanem Kunderą - zdolna jest wzbudzić potężne uczucia bez żadnej muzycznej sztuki. Przekonałam się dzisiaj o tym, uczestnicząc w koncercie edukacyjnym z cyklu Młoda Filharmonia - Przeboje wielkiego ekranu w Filharmonii Śląskiej w Katowicach.
Wrażenia słuchowe pojawiały się powoli, dyskretnie, dźwięk docierał
do każdej komórki mojego jestestwa z określonym natężeniem, nuty się
urealniały, najpierw brzmienie było niepokaźne, bardzo słabe, subtelne, by, ni
stąd ni zowąd, przybrać bardzo konkretną postać skrzypiec, fortepianu, fletu, altówki,
klarnetu, ksylafonu… i przenikał ów dźwięk, przenikał do głębi, wibrował, drgał,
dygotał, skakał, oscylował, wreszcie dotykał najczulszej struny mojej duszy.
Dźwięk. Poważny. Klasyczny. Miał w sobie coś ze świeżości
źródlanej wody, delikatności jedwabiu i zawierał w sobie… jakby słodycz pamięci,
jakiegoś nieokreślonego wspomnienia z czasów dzieciństwa i szalonej wyobraźni,
która w moim umyśle ożywiała urodę melodii z poszczególnych scen filmowych, baśniowe
motywy z King Konga, Piratów z Karaibów, Jak wytresować smoka,
Spidermana...
Muzyka poważna, nazywana często muzyką
klasyczną, mimo że coraz rzadziej słuchana, wypierana przecież przez piosenki komercyjne,
cały czas jest wybitną formą sztuki
muzycznej. Potrafi zaczarować, sprawić, że widz naprawdę słyszy, jednakowoż nie
muzykę samą w sobie, ale określone treści, odczytuje przesłanie i czyni to w
sposób nieuświadomiony, a jednak przenikliwy. Bo wsłuchuje się w siebie. Jak twierdzą
niektórzy badacze, muzyka poważna głęboko oddziałuje na naszą emocjonalność,
przekonują, że emocje muzyczne są tymi, dzięki którym doświadczamy poczucia
sensu oraz przy pomocy których możemy odnaleźć źródło pozytywnych
zasobów kształtowania siebie.
Zastanawiam się zatem, dlaczego pochopnie nazywana jest nudną? Czy
naprawdę taka jest? Kto może to potwierdzić, jeśli znana mu jest „Sonata Księżycowa” L. V. Beethovena, „Cztery pory roku” A. Vivaldiego czy „Jezioro Łabędzie” P. Czajkowskiego? W moim odczuciu - i po dzisiejszej istnej strawie
dla ducha - jest ona uniwersalna, ponadczasowa i zrozumiała dla każdego, nawet dla kogoś takiego jak ja, w kim bije rockowe serce. Słusznie
zatem art music - muzyka poważna zajmuje zaszczytne miejsce na jednym z
wierzchołków trójkąta aksjomatycznego - opracowanego przez Philipa Tagga - obok
muzyki ludowej - folk music i muzyki
rozrywkowej - popular music. Przecież jest pięknem samym w sobie.
L. J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz