piątek, 2 grudnia 2022

Multisensoryczny Vincent van Gogh

Wraz z innymi wchodzę do ogromnej, tonącej w ciemnościach przestrzeni ekspozycyjnej katowickiej Galerii „Szyb Wilson”. Nie zapowiada się ciekawie, ale podobno to nie będzie tradycyjne zwiedzanie. Lokuję się zatem tu i ówdzie i tak jak inni cierpliwie czekam. W końcu wiem, że wystawa największych dzieł Vincenta van Gogha odniosła światowy sukces, by wspomnieć Nowy York, Toronto, Dubaj czy Paryż. Czy urzeknie i nas tu zgromadzonych?

I nagle… przenosimy się w fantastyczny świat wyobraźni holenderskiego Mistrza, którego twórczość wywarła dalekosiężny wpływ na sztukę XX wieku i uczyniła pionierem sztuki nowoczesnej. „Prawdziwi malarze nie malują rzeczy takimi, jakie one są... oni malują je tak, jak je odczuwają” - pisał artysta w liście do swego brata Theo - i chyba zaczynam rozumieć jego myśl, gdy dosłownie zanurzam się w rzeczywistość wielkoformatowych płócien, które otaczają mnie z wszystkich stron, rozlewają się po ścianach i podłodze, i snują ciekawą opowieść o życiu niedocenianego za życia van Gogha. A wszystko to za sprawą innowacyjnej technologii Digital Art. 360. I wraz z innymi współdoświadczam tej spektakularnej tętniącej życiem symfonii różnorodnych kształtów charakteryzujących się szaleńczymi pociągnięciami pędzla, zdumiewającej gry świateł, uderzającej kolorystyki barw i odcieni oraz percepcji nietypowego ruchu, bo opartego na pełnym bodźców płynnie poruszających się wytworach jego wyobraźni. A subtelna, nastrojowa muzyka, towarzysząca temu widowisku, wzbogacona głosem aktora, pana Roberta Gulaczyka, sprawia, ze współodczuwam głębiej i mocniej ten niesamowity malarski przekaz. Daję się zatem ponieść magii spadających gwiazd „Gwiaździstej nocy nad Rodanem” i temu wirującemu intensywnie ciemnoniebieskiemu niebu wypełnionemu spiralami w stylu ekspresjonistycznym na płótnie „Gwiaździstej nocy”. Lekko unoszę się nad „Polem pszenicy z wronami”, to znów spadam na ziemię, zadzieram głowę do góry i patrzę  z zachwytem na olbrzymie „Wiatraki Montmartre”. A potem dobiega mnie w umyśle wyjątkowy zapach „Słoneczników”. A jeszcze później dosiadam się do stołu „Zjadaczy ziemniaków”, by znów po chwili przenieść się w intymność malarza – do jego „Sypialni w Arles”. Niezwykła, naprawdę zdumiewająca podróż w czasie i przestrzeni… I wreszcie patrzę w twarz artysty, który rzuca mi intensywne spojrzenie i dotyka tej najczulszej struny mojej duszy, która sztukę… ukochała.

Tak, ta piękna, multimedialna wystawa urzekła mnie do głębi! Wszystkim, którzy zdecydowali się odwiedzić Galerię „Szyb Wilson”, na pewno pozwoliła docenić kunsztowny styl malarski van Gogha, zapewne umożliwiła też obcowanie ze sztuką w sposób nowoczesny, oryginalny i kreatywny. Mnie zaś przekonała, że „jesteśmy – jak powiedział sam Mistrz – otoczeni poezją ze wszystkich stron”.

     L. J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz