Fabuła spektaklu „Swing”, który miałyśmy
okazję obejrzeć na deskach teatru Korez w Katowicach opiera się się na
fantazjach erotycznych nauczyciela języka polskiego, który jest w długoletnim,
szczęśliwym jednak monotonnym małżeństwie z Lucynką (Grażyna Bułka).W ich związek wkradła się nuda, a Marek (Mirosław Neinert) za wszelką cenę próbuje
się z nią uporać. Ratunkiem okazuje się swing, czyli wymiana partnerów
seksualnych. Jest to niezawodna metoda na poprawienie jakości związku, w
dodatku odkryta przez amerykańskich naukowców! Do tego pomysłu potrzeba jednak
większej ilości chętnych.
Para mieszka ze swoim przyjacielem Andrzejem (Darek
Stach), który jest nauczycielem wychowania fizycznego. Nie potrafi on stworzyć
stałego związku, swoje relacje z kobietami kończy absurdalnymi wymówkami,
tłumacząc, że jest androidem! Marek postanawia mu w tym pomóc, proponując
wspomnianą już zabawę. Współlokator szybko przystaje na prośbę dobrego kolegi,
aby troszkę poswingować. Oczywiście dla ratowania związku. Zostaje im tylko przekonać Lucynę oraz nową dziewczynę Andrzeja. Nie będzie to
jednak tak proste jak się może wydawać....
Akcja „Swingu” jest niesamowicie szybka, przewrotna i
zaskakująca. Żarty autorstwa Abelarda Gizy bawią widzów do łez!
Niespodziewałyśmy się czegoś tak dobrego, prawdziwie zabawnego i w dobrym
guście. Atmosfera towarzysząca sztuce była bardzo kameralna, miała na to wpływ
niewielka scena i mała liczba dekoracji. Rekwizyty ograniczały się do jednej
kanapy, na której rozgrywała się akcja. Widzowie z pierwszych rzędów siedzieli
tak blisko, że mogli wręcz dotknąć aktorów. Tak stworzony klimat sprawiał, że
spektakl wydawał się jeszcze bardziej atrakcyjny.
Muzyka, za którą odpowiedzialny był Sergiusz Brożek dopełniała całość
fantastycznego widowiska. Była bardzo
dobrze dobrana, idealnie oddawała nastrój danej sceny.
Nasze odczucia co do obejrzanego występu były jak najbardziej pozytywne,
aktorzy z wyczuciem wprowadzili nas w swój świat. Szczególnie dobrze spisała
się Grażyna Bułka, która fenomenalnie wcieliła się w rolę Lucynki. Grana przez
nią postać była niezwykle autentyczna, naturalna, a wypowiadane przez nią
kwestie śmieszyły nas najbardziej.
Emocje długo nie opadały. Z wielką
niecierpliwością czekamy na więcej równie ciekawych spektakli 😉
W. S. & M. J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz