niedziela, 29 stycznia 2017

Foxcatcher


Reżyser Bennett Miller w swojej karierze zdołał nakręcić tylko cztery filmy, jednak każdy budził wielkie emocje. Po debiutanckim filmie „The Cruise" z 1998 r.(który został przyjęty dość przeciętnie), przyszedł czas na dwa filmy, które pozwoliły Millerowi wkroczyć do świata sławy. Zarówno „Capote", jak i „Moneyball" zostały świetnie przyjęte, ale dały też szanse zaistnieć Millerowi w Hollywood. „Capote" opowiadał historię pisarza, natomiast „Moneyball" historię sportową. Więc kiedy Miller ogłosił, że jego najnowszy film ponownie opowie historię sportowca (tym razem zapaśnika) ludzie mieli ogromne oczekiwania.

„Foxcatcher" jest to historia oparta na faktach, opowiadająca o losie Marka Schultza- zapaśnika, który wraz ze swoim bratem Davidem zdobył złoto na igrzyskach olimpijskich w 1984 r. Po sukcesie na olimpiadzie Schultz nie do końca wiedział, co ma zrobić ze swoim życiem. Wszystko się zmieniło, kiedy dostał zaproszenie na farmę Johna Du Ponta. Du Pont zaoferował mu profesjonalne przygotowanie do Olimpiady w Seulu. Jednak z biegiem czasu relacje między Schultzem a Du Pontem zaczynają się komplikować, a przyszłość może okazać się tragiczna.

Na szczególne wyróżnienie zasługuje tutaj trójka głównych aktorów. Steve Carell (John Du Pont), który wcześniej grał w typowych amerykańskich komediach jak „40 letni prawiczek" czy „Legenda telewizji" pokazuje, że może być świetnym aktorem dramatycznym. Natomiast Channing Tattum (Mark Schultz) świetnie odegrał rolę ambitnego, ale też zagubionego człowieka, który może wiele poświęcić, by osiągnąć sukces. Mark Ruffalo (David Schultz) również spisuje się świetnie jednak w jego przypadku jesteśmy do tego przyzwyczajeni.

Na ogromy plus zasługują też Greg Fraser i cała ekipa odpowiedzialna za charakteryzację. Fraser zrobił cudowne zdjęcia, a ludzie odpowiedzialni za charakteryzację dokonali niesamowitych efektów, starając się, by trójka głównych aktorów jak najwierniej przypominała oryginalne postacie.

Jeżeli chodzi o sam film jest on dość specyficzny. Tempo jest dosyć powolne i spokojne, jednak trzyma w napięciu do ostatniej chwili. Trudno powiedzieć czy jest to dramat, czy thriller, jednak bardziej kierowałbym się stwierdzeniem, że to dramat psychologiczny. Film posiada jednak wady. Po pierwsze wspomniane wcześniej tempo filmu. Jak wspominałem jest to film spokojny i wolny, co sprawia, że może znudzić. Film takiego rodzaju trzeba oglądać z dużym zaangażowaniem, bo inaczej można przysnąć. Drugim minusem tego filmu są drugoplanowi aktorzy. Poza wspomnianą trójką, reszta postaci jest nijaka i bezbarwna. Zarówno matka Du Ponta, jak i żona Davida Schultza nie wnoszą nic do fabuły i wydaje się jakby pojawiły się w filmie na siłę.

Podsumowując, „Foxcatcher" jest kolejnym udanym filmem w dorobku Bennetta Millera. Poza paroma wadami ogląda się go bardzo przyjemnie. Warto go zobaczyć przede wszystkim ze względu na Steve'a Carella, który najbardziej wyróżniał się w tym filmie. Poza tym film zgarnął 5 nominacji do Oscara, w tym właśnie dla aktora pierwszoplanowego (Carell), ale też dla reżysera, za najlepszy scenariusz oryginalny, charakteryzację i aktora drugoplanowego (Ruffalo). Polecam ten film szczególnie sportowcom, ale też osobom lubiącym kino pełne napięcia i świetnych występów aktorów. W mojej osobistej skali przyznaję temu filmowi ocenę 9/10.

                                J. W.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz