czwartek, 23 listopada 2017

Plastikowe lustro

Sztuka trudna, momentami męcząca, irytująca, a jednocześnie wciągająca, skłaniająca do refleksji, wzbudzająca śmiech.

„Plastiki” w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego to propozycja dla wymagającego odbiorcy. Takiego, który nie boi się intelektualnych wyzwań, który nie jest zbyt pruderyjny, a po wyjściu z teatru lubi wracać do treści spektaklu, odtwarzać jego fragmenty i interpretować je na nowo.



Sztuka współczesnego niemieckiego dramatopisarza Mariusa von Mayenburga ukazuje nam relacje panujące w małżeństwie Ulriki (Dominika Bednarczyk) i Michaela (Grzegorz Łukawski), którzy zajęci swoimi karierami (ona asystentki zdziwaczałego, cierpiącego na depresję artysty Haulupy, on lekarza, który  planuje  wyjazd do Afryki w ramach projektu Lekarze bez granic)nie mają czasu zająć się swym dorastającym synem. Dwunastoletni Vincent 
(Krzysztof Piątkowski), zagubiony w odkrywaniu swej seksualności, nagrywający wszystko telefonem, nie ma oparcia w swych rodzicach. Pojawienie się w ich domu służącej  Jessiki (Marta Waldera) obnaża pustkę emocjonalną tego domu.


Życie głównych bohaterów przypomina spektakl. Ulrika jedynie udaje spełnioną asystentkę egocentrycznego artysty, choć tak naprawdę zawsze marzyła, by sama tworzyć. Swoje frustracje rozładowuje na mężu. Michael odtrącony przez małżonkę także w sferze intymnej, ciągle nieobecny, zapracowany, pragnie wyjechać jak najdalej, 
bo ma dość atmosfery panującej w domu, a może swego własnego przepracowania i tłumionego popędu seksualnego. Jessika, która jest w pełni naturalna, niczego nie udaje, niczemu się nie dziwi staje się katalizatorem emocji, a jednocześnie uświadamia bohaterom własną porażkę.


Otwierające i zamykające spektakl monologi w wykonaniu performera Serge׳a Haulupy (Jerzy Światłoń) dotykają nie tylko tematu pustki w życiu, ale i uświadamiają nam, że w dzisiejszych czasach tematem sztuki może być pusta lodówka, plastikowe butelki czy najbardziej intymne zwierzenia kobiety, która boleśnie odczuwa brak spełnienia seksualnego. Kamery mogą rejestrować i przesyłać w świat całe nasze życie, niekoniecznie mając na to naszą zgodę. Wykorzystane w spektaklu kamery i ekrany obrazują to najlepiej.


Spektakl boleśnie obnaża prawdę o współczesnych ludziach, którzy bardziej akceptują bezsenność jako skutek przepracowania niż depresję pojmowaną jako przejaw słabości. 
Którzy wolą mieć, niż być, preferują sztuczność, plastikowość, a nie naturalność, która jest niemodna.


„Plastiki” to lustro, w którym się przeglądamy i które krytycznie demaskuje nasze słabości i kłamstwa. Duża w tym zasługa świetnej Dominiki Bednarczyk w roli niespełnionej Urliki, a także Jerzego Światłonia, który postacią pozornie szalonego artysty kieruje nasza uwagę na kwestie ważne. Odwagą niewątpliwie wykazała się Marta Waldera, która na koniec spektaklu podchodzi naga do  publiczności, patrząc na nas bezczelnie, wręcz wyzywająco, jakby chciała powiedzieć: „Plastiki to Wy. Żyjecie tak samo jak Ci, z których się śmialiście”. Bo spektakl ten to nie tylko wędrówka w głąb siebie, ale i dowcipne dialogi, cięte riposty.


Sztuka, która otwierała w Teatrze im. Juliusza Słowackiego Festiwal Boska Komedia nie pozostawia odbiorcy obojętnym. Najlepiej ocenić ją samemu, wybierając się na spektakl...



                                                                                                                                   A. A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz