wtorek, 23 czerwca 2020

Śmiechu było dużo


         „Ryzykowna forsa” to sztuka autorstwa Michaela Cooneya (tak, syna Raya Cooneya, mistrza gatunku, tego od „Mayday”) w reżyserii Pawła Pitery. Podchodząc do tej sztuki, wystawianej na deskach teatru Bagatela (który warto wspomnieć jeszcze nigdy mnie nie zawiódł) w Krakowie, miałam całkiem duże oczekiwania. Od komedii wymagamy, by była zabawna, ale żeby ten żart nie był niskich lotów, był błyskotliwy oraz inteligentny. „Ryzykownej forsie” się to na szczęście udało (a trzeba wspomnieć, że to humor brytyjski, co może budzić pewne obiekcje).

         Spektakl opowiada historię Erica Swana, który już od wielu lat oszukuje opiekę społeczną- pobiera liczne, różnorakie zasiłki w imieniu swoich lokatorów, którzy w dużej mierze nie istnieją, mieszkali u niego jakiś czas temu lub są kimś zupełnie innym (jak Norman Basset, który w trakcie trwania przedstawienia przyjął chyba najwięcej różnych osobowości). Eric żyje dostatnio, bez potrzeby szukania pracy, a o wszystkim wie tylko on sam. Sytuacja się komplikuje, gdy do jego drzwi puka pan Jenkins, urzędnik opieki społecznej, z niepokojąco wypchaną teczką, aby skontrolować wszystko  i dopełnić papierkowych formalności. Wtedy właśnie zaczyna się cała farsa.
        Akcja z początku rozwija się wolno, ale po jakimś czasie znacząco przyspiesza. Moją największą obawą dotyczącą spektaklu był prymitywny humor, który jest domeną wielu komedii, jednak „Ryzykowna forsa” jest naprawdę świetna, pełna inteligentnych żartów, czasami absurdalnych (co wpisuje się w moje poczucie humoru), krótko mówiąc, śmieszy niesamowicie- widownia w pewnych momentach nie mogła się powstrzymać od głośnego śmiechu, który nie ustawał nawet po wypowiedzeniu danej kwestii. Sztuka nie tylko bawi, ale także trzyma w napięciu, ponieważ cały czas siedzimy jak na szpilkach i zastanawiamy się czy to już jest ten moment, w którym wszystko się wyda, czy może jednak bohaterom uda się wybrnąć z opresji. Jest to też ten typ przedstawienia, w którym bądź, co bądź, kibicujemy tym nie do końca dobrym. Pan Swan jest mimo wszystko oszustem, a jednak to po jego stronie jesteśmy, jest to tak skonstruowana postać, że chcemy, aby mu się udało. 
        Sztuka jest także fenomenalnie zagrana- Krzysztof Bochenek doskonale wiedzie prym, a asystuje mu po prostu znakomity Marek Kałużyński, który często wysuwał się na pierwszy plan i osobiście był moim ulubionym aktorem na scenie. Także Tomasz Lipiński daje sobie świetnie radę, grając trochę zagubionego urzędnika. Nie można nie wspomnieć i o rolach drugoplanowych, czyli o Pawle Sanakiewiczu, który jest tam zdecydowanie najsłabszym ogniwem. Brakuje u niego wspomnianego przeze mnie wcześniej błyskotliwego humoru, sceny z nim należą do najmniej udanych, jednak jest to wina bardziej roli niż samego aktora- Sanakiewicz wciela się w nieokrzesanego wujka George’a, takiego troszkę wiejskiego głupka, handlującego specyficznymi towarami medycznymi. Takie postacie po prostu z reguły nie wprawiają w zachwyt jak reszta, choć stanowią pewny must have każdej komedii- niby jest to sprawdzony schemat, zawsze się pojawiają takie postacie (mniej inteligentne niż reszta) i niby śmieszą, ale współczesny widz szuka w tej chwili myślę bardziej wyrafinowanego humoru, a szczególnie widz, który wybiera się do teatru. Mamy też kilka innych rólek, mimo że niewielkich to świetnie zagranych- Piotr Urbaniak jako dr Chapman, którego  o pomoc prosi żona Erica, Linda (w tej roli Urszula Grabowska) czy też Jakub Bohosiewicz jako pan Forbright, który jest spełnieniem wszystkich stereotypowych wyobrażeń o grabarzach. Trzeba przyznać, że niestety postacie kobiece wypadają gorzej niż męskie, jednak znów, nie jest to kwestia kiepskiego aktorstwa tylko mniej charyzmatycznych ról.
        „Ryzykowna forsa” ma wszystko, co powinna mieć dobra komedia: ciekawą historię, genialny humor i świetnych aktorów. Kto nie był, niech planuje sobie szybką wycieczkę do Krakowa, bo naprawdę warto przyjść na spektakl i na chwilkę zapomnieć o problemach-  sztuka bardzo angażuje i przede wszystkim niemiłosiernie bawi.


                                                                                                                    E. B

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz