wtorek, 23 czerwca 2020

SŁOWA MAJĄ MOC, CZYLI CZY TWÓR POWINIEN ODWIEDZAĆ SWOJEGO AUTORA



Już od długiego czasu poszukuję w literaturze powieści niesztampowych, innych niż reszta. Nie dla mnie kolejna książka o wybrańcu ratującym świat czy nastoletniej bohaterce, niepotrafiącej wybrać między dwoma chłopakami. Staram się znaleźć utwory specyficzne, które porażą mnie swą oryginalnością i nieszablonową fabułą. Na owodzicielkę natrafiłam przypadkiem w księgarni. Niemal od razu zachęciła mnie swoim tytułem. Okładka również jest niczego sobie– figury trzech postaci, ułożone z białych liter ładnie kontrastującym granatowym tłem złotym napisem. Postanowiłam ją kupić i nie żałuję.


Wydana w 2019 roku owodzicielka to powieściowy debiut polskiej pisarki Anny Szumacher. Książka należy do gatunku metafantasy, w którym to realizm przeplata się z fantazją, a absurd pogania absurd. Powieść była moim pierwszym spotkaniem tym gatunkiem i, co muszę przyznać, niezwykle udanym. Książka zbiera bardzo różne opinie: część zachwala ją, nazywa świetną, ciekawą, zabawną; inni wręcz przeciwnie   uważają, że pieniądze wydane na książkę zostały wyrzucone błoto, a sam utwór jest według nich męczący, zaś jego język kulawy. Najwięcej osób ocenia książkę jako średnią. Ja sama twierdzę, że Słowodzicielka jest utworem bardzo dobrym. Mogę nawet spokojnie powiedzieć, iż przerosła oczekiwania, jakie wobec niej miałam.

Największa najważniejsza zaleta powieści to niezaprzeczalnie jej oryginalność. Oprócz tego odznacza się wartką akcją oraz porządną dawką humoru. Fabuła dzieła jest intrygująca, miejscami niedorzeczna nieprzewidywalna – przewracamy kartki, niepewni, co czeka nas     na kolejnej stronie. Otrzymujemy wspaniałe połączenie momentów komicznych z mrożącymi krew w żyłach opisami scen akcji. Już od pierwszych stron czujemy, iż znaleźliśmy się w zupełnie innym świecie, w którym… cóż, z całą pewnością czegoś brakuje.

Na wstępie poznajemy trzech całkowicie od siebie różnych mężczyzn. Agni, Jord i Hidra– bo tak mają na imię stają przed nie lada problemem. Muszą bowiem… znaleźć głównego bohatera i fabułę. Zadanie to nie jest ani trochę proste, gdyż nie pamiętają praktycznie nic, a na ich drodze pojawia się wiele niebezpieczeństw, takich jak choćby czające się sztampowe motywy literackie, kuszące ratowaniem księżniczek czy poszukiwaniem ogromnych bogactw. Nasi drugoplanowi bohaterowie z trudem trzymają się własnego wątku, ignorując pozostałe. Całe szczęście przewodzi im Shuk-atch (czy też po prostu Szukacz)–  mała kulka z okiem i zębami, wskazująca im drogę do celu.

Dalej historia nabiera rozpędu i nietypowych rozwiązań pojawia się coraz więcej. Jedno z nich, niewątpliwie godne uwagi i podziwu, to motyw zaginionego rozdziału. Bohaterowie wychodzą z zamku, …w którym nawet nie byli! Na szczęście szybko zauważają dziurę fabularną i robią wszystko, by ją załatać. I kiedy wydaje się, że wszystko powróciło na właściwy tor, a Agni, Jord i Hidra mogą kontynuować swoje poszukiwania, podczas eksploatacji pewnej głębokiej dziury, trójka wędrowców przenosi się do innego świata. Naszego świata.

Niewiele później Marcjanna, dwudziestoparoletnia studentka z Krakowa, dowiaduje się o mocy słów w wyjątkowo nieprzyjemny sposób. Przed JEJ drzwi przychodzi oszołomiona, zmęczona i zdenerwowana trójka JEJ własnych bohaterów. Postacie rodem ze średniowiecza, zagubione w naszym świecie, walące w drzwi do mieszkania– czy może istnieć coś gorszego? (spojler: tak, może!) Amatorskiej pisarce nie pozostaje nic innego, jak zająć się nimi, a następnie– jakimś cudem– odprowadzić ich do domu, którym, istocie, jest… jej własny umysł. Natomiast konfrontacja ze stworzonymi przez samą siebie niebezpiecznymi bohaterami sprawia wrażenie jeszcze trudniejszej niż z początku myślała. Choć doskonale zdaje sobie sprawę, kogo stworzyła i doskonale wie, do czego jej postacie są zdolne, nie miała wcześniej możliwości poznać tego na własnej skórze.

Tym, którzy zdecydują się na przeczytanie książki, powinno przypaść do gustu zakończenie, według mnie wprost genialne. Jest ono jednym z najbardziej nietypowych, zaskakujących zwrotów akcji, z jakimi kiedykolwiek miałam do czynienia. Kiedy myślimy, że poznaliśmy już kreatywność autorki i potrafimy przewidzieć jej ruchy, ta wyciąga asa z rękawa. I nie jesteśmy pewni już niczego. Za to epilog, który po nim następuje jest jeszcze bardziej tajemniczy, niepokojący i budzący ciekawość. Sądzimy, że historia dobiegła końca, lecz czy aby na pewno? Chyba pozostaje mi jedynie czekać na kontynuację, która, mam nadzieję, nastąpi już niedługo.

Jednak, jak wiadomo, nic nie jest idealne i owodzicielka ma również swoje wady. Największą w moim odczuciu stanowi brak dłuższych opisów (których jestem ogromną fanką, szczególnie w powieściach fantasy). Z tego powodu trudniej wczuć się w akcję i wyobrazić sobie miejsca, gdzie ta się rozgrywa. Nie zadowalają mnie również krótkie sceny, często nieprzekraczające dwóch stron. Przez nie tekst wydaje się porwany, a ciągłość jest zaburzona. Mam też uwagi odnośnie bohaterów. Drażni mnie ich płaskość, jednowymiarowość. Lecz z drugiej strony wszystkich, poza Marcjanną, można usprawiedliwić tym, że są jedynie tworem wyobraźni swej autorki– a ta nie utworzyła wymyślonego świata do końca. Ostatni, najdrobniejszy mankament, jaki zauważyłam w powieści, to pojawiające się w niej drobne błędy, przeważnie powtórzenia i stylistyczne niezręczności.

Gdybym miała określić krótko, o czym opowiada Słowodzicielka, powiedziałabym, że o procesie twórczym. O tym, że magicznego świata nie tworzy się ot tak. O tym, jak ważne są inspiracje pochodzące z wszelakich filmów, lektur czy piosenek– to dzięki cytatom Marcjanna jest w stanie stworzyć nowe elementy swojego świata. Oraz, przede wszystkim, o tym, że główny bohater w jakimś stopniu zawsze jest odzwierciedleniem swojego autora. Choćby ten temu uparcie zaprzeczał.

Pomimo drobnych zarzutów muszę stwierdzić, że Słowodzicielka to książka godna polecenia i wyjątkowa; taka, o której trudno zapomnieć. Budząca skrajne emocje, intrygująca w każdym calu. Anna Szumacher zaskakuje swoją pomysłowością nie nietypowymi rozwiązaniami, dodając do tego szczyptę humoru. Dlatego gorąco zachęcam wszystkich do jej przeczytania. Sądzę, że szczególnie spodoba się miłośnikom fantasy oraz nietuzinkowych historii.


                                                                                                                               N. P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz