Zakosztuj magii szarej linii, gdzie jest tak dużo ludzi,
którzy spotkać nie powinni siebie
Tak oto teatr imienia Juliusza Słowackiego w Krakowie pozwala widzom „zakosztować magii”, jaką jest musical pt. „1989”. W wyreżyserowanym przez Katarzynę Szyngierę, Marcina Napiórkowskiego i Mirosława Wlekłego przedstawieniu, tuż po zgaszeniu świateł na widowni, odbywamy podróż w czasie do lat 80 - tych XX wieku.
Wehikuł czasu zabiera widownię do okresu walki z komunizmem
w Polsce, zmagań realiów tamtego świata - tych politycznych, jak również tych,
które dotykały każdego z mieszkańców PRL-u. Na pierwszy plan wysuwa się
działalność NSZZ „Solidarność”, poznajemy także losy rodzin Lecha Wałęsy (Rafał
Szumera), Władysława Frasyniuka (Mateusz Bieryt) i Jacka Kuronia (Marcin
Czarnik). Razem z nimi doświadczamy represji w czasie stanu wojennego,
kibicujemy w debacie Wałęsa - Miodowicz, jesteśmy świadkami obrad Okrągłego
Stołu i nowoczesnych planów Aleksandra Kwaśniewskiego (Antoni Sztaba) oraz
ostatecznie, wraz ze strajkującymi, obalamy rządy komunistów.
Całej historii towarzyszy
nieodłączny narrator jakim jest muzyka, którą stworzył Andrzej „Webber” Mikosz,
współpracując z innymi aktorami. Rap, za pomocą którego wypowiadają się
bohaterowie, zapewnia zastrzyk energii w czasie niespokojnych negocjacji 21 postulatów,
wzbudza ciekawość, gdy aktorzy otwierają drzwi do serc PRL-owskich mieszkań o
cienkich ścian, a także porusza do łez, przedstawiając okrucieństwa burzące
porządek dnia codziennego. Muzyka ta, została doceniona w wielu plebiscytach i
festiwalach, a w 2025 roku otrzymała Fryderyka w kategorii Album Roku Muzyka
Ilustracyjna.
Przenosząc się w świat
teatru, nie można zapomnieć o samej grze aktorskiej. Zjawiskiem, które jako
pierwsze rzuca się w oczy jest to, że na scenie cały czas coś się dzieje,
niezależnie od tego czy jest to tylko jeden aktor, czy ich cały zespół.
Widzowie zawsze mają na czym skoncentrować uwagę – czy to na głównych aktorach,
czy tych, którzy wtórują im swoim tańcem. Układy nieraz mogą zaskoczyć swoją
kreatywnością i nietuzinkowością. Widać ciężką pracę włożoną w choreografię i
dokładność każdego ruchu. Ponadto musical łączy różne typy tańca od prostych „zabaw” rytmicznych,
przez hip hop, taniec współczesny, aż po
zjawiskowy break dance przedstawiany w najmniej spodziewanych momentach. Osoby,
które jeszcze bardziej zagłębią się w sceniczną magię, bez wątpienia dostrzegą
przynajmniej trzy rzeczy. Dojrzałość, z jaką aktorzy przedstawiają cierpienie
oraz to jak sami są przywiązani do swoich postaci. Mowę ciała - napięcie żył,
czerwoną od gniewu twarz i łzy powoli spływające po policzkach nie tylko
aktorów, ale też publiczności, która ogląda to wszystko z przyspieszonym biciem
serca. Barwę głosu, która przechodzi od głębokiej,
przyprawiającej publikę o gęsią skórkę, na zmianę z tą, która sprawia,
że widzowie mają ochotę zerwać się z fotela i razem z artystami podrygiwać
do bitu, żeby „zmienić gierkę”. Myślę, że bez wątpienia każdy z aktorów
sprawdził się w tej sferze, kiedy miał możliwość zabłyszczenia na scenie i
pokazania swoich wokalnych umiejętności.
Co urzeczywistnia całą
podróż w czasie? Z pewnością scenografia. Charakteryzacja postaci nie zadziwi
tak, jakby zrobiłaby to kreacja z powieści fantasy czy XVIII - wiecznej
Francji. W odróżnieniu od prostych strojów, wystrój sceny przykuwa uwagę już od
początku pojawienia się widzów w sali teatralnej. LED- owy napis „Mięso”, który
stał się, można by nawet wysunąć stwierdzenie, „wizytówką” przedstawienia,
przypomina każdemu ogromne kolejki do pustych sklepów. Oprócz nietypowego
urządzenia sceny z rusztowaniami i szarymi ścianami, ogromną rolę odgrywa
oświetlenie. Nie jest ono jedynie wskaźnikiem na postaci wypowiadające się, ale
oddaje także towarzyszące im emocje i uczucia - złość, radość,
tęsknotę, żałobę, a w końcu nadzieję na lepsze jutro, gdy zadawane jest
pytanie: „Kurczę, co jeśli się uda?”.
Sam spektakl odnosił wielkie
sukcesy i od swojej premiery 2 grudnia 2022 roku, wciąż jest wystawiany wielu
miastach, m.in. Krakowie i Gdańsku, a nawet doczekał się swojej transmisji w
telewizji TVP.
Na koniec można jedynie
zachęcić do zakupu biletów i udania się w przygodę „błękitną ciężarówką”,
skosztowania „pozytywnego mitu” oraz dołączenia do nawołujących z sali
teatralnej widzów: „Stań razem z nami!”.
W. W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz