środa, 29 stycznia 2020

Film, który przywraca nadzieję...


     „Pan od muzyki” to francuski film, który swoją premierę miał 17 marca 2004 roku, natomiast na ekrany polskich kin trafił 22 października tego samego roku. Reżyserem produkcji jest Christophe Barratier, któremu w pisaniu scenariusza pomógł Philippe Lopes-Curval. Muzykę skomponował znany z „Mikrokosmosu” Bruno Coulais. Warto wiedzieć,  że „Pan od muzyki” jest remakiem, filmu z roku 1945 pt. „Słowicza klatka”, jednak ma zmienione zakończenie.
        W głównych rolach osadzono Gérarda Jugnota, który zagrał  tytułowego pana od muzyki, Jeana-Baptiste Mauniera wcielającego się w postać młodego Pierra Morhanga oraz Maxenca Perrina, grającego malutkiego Pépinota. Znaczna część dzieci do filmu została wybrana bez wcześniejszego doświadczenia filmowego ze szkół w jednym z francuskich regionów, mimo to gra aktorska jest na wysokim poziomie, a cały film ogląda się z prawdziwą przyjemnością.

        Fabuła filmu zaczyna się od wiadomości o śmierci matki, jaką dostaje znany dyrygent, Pierre Morhange. Kiedy mężczyzna siedzi w domu rodzinnym we Francji, po pogrzebie odwiedza go dawny kolega ze szkoły – Pépinot. Przynosi mu on stary dziennik ich wychowawcy i fotografię klasową. Dawni koledzy zaczynają czytać zapiski i wspominać swoje dzieciństwo.
Wpisy w starym zeszycie zaczynają się podczas zimy w roku 1949, kiedy to Clément Mathieu, przychodzi do internatu dla trudnej młodzieży, gdzie został zatrudniony jako nauczyciel muzyki i wychowawca. Opisuje jak mija mu pierwszy dzień z dziećmi i swoje pierwsze wrażenia, jakie na nim zrobiły. Już od początku można zobaczyć jakim pedagogiem jest Mathieu. Od samego początku film pokazuje jak biegunowo różne są metody dyrektora placówki, kierującego się zasadą Akcja – Reakcja, wsadzającego swoich podopiecznych do ciemnych cel za najmniejsze przewinienia, a Mathieu , który, choć wyciągał konsekwencje ze złych czynów swoich wychowanków, robił to w sposób łagodny, aczkolwiek dający młodym ludziom wiele do myślenia.
Każda kolejna scena filmu utwierdza nas w przekonaniu, że nowy wychowawca, jest człowiekiem niezwykłym, który naprawdę kocha dzieci i chce dla nich jak najlepiej.  Mathieu, staje się przyjacielem swoich wychowanków, tworzy chór i docenia każdego. Ma wielką cierpliwość i dużo wyrozumiałości dla dzieci. Z czasem wszystko
, co robi, wpływa też na innych nauczycieli, a nawet dyrektora, który zaczął otwierać serce.
        Ważny jest również wątek matki Pierre'a, która uważa swojego syna za zwykłego łobuza i nie dostrzega talentu, który jej potomek posiada. Chłopak nienawidzi swojej rodzicielki,  nie chce być w tym internacie.

        Film bardzo dobrze ukazuje realia powojennej Francji. Internat nie ma pieniędzy, albo ma ich bardzo mało, a wśród wychowanków znajdują się sieroty oraz półsieroty, których rodzice zginęli podczas wojny. Niesamowitego klimatu dodaje również dobrze odwzorowana moda tamtych czasów, a za sprawą przecudownej muzyki widz przenosi się w czasie i miejscu. Najbardziej zapadają w pamięć postacią jest  młody Pierre, który nie tylko posiada niesamowity głos, ale i dość ciekawy i przewrotny charakter. Film jest ponadczasowy, ukazuje problemy, które są, były i będą aktualne.
Pokazuje dzieci, które potrzebują miłości, uwagi i akceptacji ze strony dorosłych i rówieśników.
Uważam ten film za jeden z lepszych w moim życiu. Film który przywraca nadzieję i który może wielu ludzi nauczyć życia i podejścia do dzieci. Polecam go każdemu niezależnie od wieku czy płci. 


                                                                                                            A. G.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz